Jakby wbrew swojemu postanowieniu, gdy profesor Snape wrócił do gabinetu, by sprawdzić jak wykonała swoje zadanie, Hermiona była dla niego równie uprzejma, co zwykle. Zignorowała jego docinki, ciesząc się już w duchu i wyobrażając sobie wyraz jego twarzy, gdy po kolejnej obraźliwej uwadze odpowie mu tym samym. Uzmysłowiła sobie, że w ostatnim roku, poza daniem szlabanu i utrudnieniem nauki do owutemów (a do tych, bądź co bądź, Hermiona była przygotowana doskonale) Snape tak naprawdę nie mógł jej nic zrobić! Nawet gdyby zdecydował się oblać ją na eliksirach – a to raczej nie wchodziło w grę z prostego powodu: pozostali nauczyciele nie dopuściliby do tego – nie dałby rady wpłynąć na jej wynik na egzaminach. Z uwagi na to, że Gryffindor już i tak nie miał szans na zdobycie Pucharu Domów w tym roku, także groźba utraty punktów nie była jej straszna.
Właśnie te i podobne im myśli
wywołały na twarzy Gryfonki szczery, chociaż przebiegły uśmiech, a co za tym
idzie, pytanie Snape’a. Mistrz Eliksirów koniecznie chciał się upewnić, czy nie
powinna przypadkiem leczyć się z Lockhartem na oddziale zamkniętym w świętym
Mungu. To jednak odniosło skutek zupełnie odwrotny do zamierzonego: Hermiona
zamiast się przejąć, obrazić, tylko uśmiechnęła się szerzej.
Jej dobry humor nie trwał jednak
zbyt długo, bo Harry i Ron raczej mało przychylnie spojrzeli na jej plan. Gdy
uświadomili sobie, że prócz zagrania na przydługim nosie znienawidzonemu
nauczycielowi, wiąże się on z czymś jeszcze, ich niechęć tylko wzrosła.
— Hermiono, to nie ma sensu! —
podsumował Ron, gdy skończyła opowiadać im wszystko przy śniadaniu. — Sama
stwierdziłaś, że to nasz ostatni rok… Przecież nie możemy dobrowolnie
zrezygnować z Pucharu Domów. Wiesz, że Snape nie przegapi żadnej okazji, by nam
odjąć punkty… Pomińmy już nawet to, że na szlabanie u niego zawsze tracisz je
wszystkie…
Hermiona tylko machnęła lekceważąco
ręką, święcie przekonana o słuszności swojego planu.
— Jakoś to nadrobimy. Ja na
lekcjach, wy podczas meczów Quidditcha.
— Nawet teraz nie nadrabiamy, a to
dopiero początek roku! — zaprotestował Harry, patrząc na nią z lekkim wyrzutem.
— Nie możemy utrudnić mu życia… no nie wiem… jakoś bardziej… anonimowo?
— Jak to sobie wyobrażasz? Co za
różnica, jeśli i tak uda mu się jakoś zgonić winę na Gryfonów? — Dziewczyna
westchnęła; nie tak miała wyglądać ta rozmowa. — Wiecie, nie poznaję was. Zawsze
to ja musiałam pilnować, żebyście nie wpadli w kłopoty podczas wszystkich
naszych przygód, a teraz kiedy ja liczę na wasze wsparcie, twierdzicie, że
ważniejszy jest Puchar Domów.
Chłopcy zgodnie wzruszyli ramionami,
unikając jej wzroku.
— Może w końcu dorośliśmy? —
zaryzykował w końcu Harry, mimowolnie roztrzepując włosy i robiąc jeszcze
większy nieład na swojej głowie.
Hermiona spojrzała na niego z
niedowierzaniem.
— Serio? SERIO?
— No co?
— Może gdybym was nie znała przez
osiem lat, uwierzyłabym. Przyznajcie się, chodzi tylko o ten głupi puchar!
Nie wiedziała, czy przypadkiem nie
przesadzała, ale jej humor prysnął niczym ulotna bańka mydlana. Na miejscu
niedawnej euforii pozostał żal i zawiedzenie, że kiedy w końcu zdecydowała się
postawić niektórym regułom, nie popierali jej.
— Nie, nie chodzi tylko o to —
zaczął nagle Ron, a Harry rzucił mu ostrzegawcze spojrzenie i kopnął w kostkę.
Weasley jednak to zignorował i ciągnął dalej: — Po pierwsze, nie rozumiem, o co
chodzi. Ta twoja zmiana, zwłaszcza po jednej nocy, jest dziwna… Nie mówię, że
mi się w pewnym sensie nie podoba, ale… Zrozum, zawsze broniłaś Snape’a i
mówiłaś, że zasługuje na szacunek, jeśli już nie dlatego, że tyle razy nam
pomógł, to chociaż dlatego, że jest nauczycielem…
— Cieszymy się, że w końcu
przejrzałaś na oczy, ale i tak trochę ciężko nam to przyjąć do wiadomości —
dodał Harry, ale nim zdążył powiedzieć coś więcej, Hermiona mu przerwała.
— Chwila. Widzicie, to nie to, że
nagle uznałam, że Snape nie zasługuje na szacunek…
Harry spojrzał na nią, zszokowany.
— W takim razie co?
— Nie rozumiecie, że czuję się tam,
jakbym się dusiła, kiedy on tylko wygłasza te swoje złośliwe komentarze na mój
temat, a ja muszę siedzieć cicho i przepraszać? A i nawet wtedy odejmuje nam
punkty… To się może nie zmieni, ale przynajmniej będę wiedziała, że jeśli już
to robi, to przynajmniej w pewnym sensie na to zasłużyłam. On po prostu nie ma
prawa tak się zachowywać i jeszcze uchodzi mu to bezkarnie! — wybuchła.
Kiedy w ostatnim zdaniu przeszła
niemal do krzyku, jej podświadomość cicho podziękowała sobie za przezorność.
Gdyby nie rzucone wcześniej zaklęcie rozpraszające, cała Wielka Sala
usłyszałaby, co Hermiona Granger, wielka Pani Prefekt myśli o tej jawnej
niesprawiedliwości, której pokaz przy każdej możliwej okazji dawał Snape.
— A czy ty nie rozumiesz, że przez
ciebie cały Gryffindor wścieka się na nas, że jeszcze nie zrobiliśmy nic z
tobą? — stwierdził Ron, patrząc na nią chłodno, jakby ignorując jej
wcześniejsze słowa.
Hermiona momentalnie zamilkła.
— S-słucham? — wyjąkała.
— Wczoraj, kiedy odrabiałaś szlaban,
Gryfoni stwierdzili, że skoro jesteś naszą przyjaciółką, to też nasza wina, że
tracimy punkty. Mają tego dość… I my w sumie też.
Dokuczały mu wyrzuty sumienia, kiedy
mówił tak do narzeczonej, ale miał przecież swoje powody. Po Ostatniej Bitwie,
w której odegrał dość dużą rolę, ludzie w końcu zaczęli go kojarzyć,
zaprzyjaźnili się z nim… A co najważniejsze, przestali traktować niczym
ostatnią ofiarę. Przez całe życie był na drugim planie, nigdy nie miał szans
grać głównych skrzypiec, zawsze w czyimś cieniu. Kiedy to ustąpiło, Ron poczuł
się wolny. Jego ego zostało szczególnie połechtane, gdy podeszła do niego
delegacja Gryfonów, prosząc, by w następny weekend do Hogsmeade. Jednak gdy
pozycja ich domu nie podniosła się z ostatniego miejsca, po jakimś czasie wszyscy
ci przyjaciele subtelnie dali mu do zrozumienia, że musi rozprawić się z
Hermioną.
Ron nie był zaś typem człowieka, który lubił
patrzeć, jak wszystko mu się wali. Fakt, czasem wymagało to poświęceń, a on sam
czuł się z tym niezbyt dobrze, ale pocieszała go świadomość tego, że Hermiona
zawsze mu wybaczała. Kochała go w końcu, czyż nie?
Tak myśląc, uśmiechnął się w duchu
do siebie i oczyścił umysł ze zbytecznego poczucia winy.
— Nie widzisz, że Gryfoni już niemal
cię nienawidzą? — kontynuował beznamiętnie, ignorując Harry’ego, który dawał mu
rozpaczliwe znaki, by przestał. — Jeśli nie obchodzi cię, co o tobie myślą,
spójrz chociaż na nas. Wiesz, że zaczną traktować nas jak wyrzutków, o ile
Snape nie przestanie odejmować nam tyle punktów? A to, co wymyśliłaś, chociaż,
nie powiem, jest kuszące, właśnie do tego prowadzi…
Hermiona zmarszczyła brwi.
— Nie wierzę, że to powiedziałeś,
Ronaldzie — stwierdziła, a jej czekoladowe oczy zrobiły się niebezpiecznie
wilgotne.
Na tym skończyła, lecz ten właśnie obraz
powiedział im wszystko, zanim Hermiona gwałtownie poderwała się ze swojego
miejsca i szybkim krokiem wyszła z Wielkiej Sali.
Harry spojrzał na Rona z wyrzutem.
— Jak mogłeś, Ron? — zapytał.
— Daj spokój, przecież nic nie zrobiłem.
Jedynie powiedziałem jej prawdę… Poza tym sam wiesz, że to Hermiona. Przejdzie
jej… — zbagatelizował sprawę.
— Chyba nie mówisz tego na serio.
Ron wzruszył ramionami, po czym
jakby nigdy nic nałożył sobie na talerz kolejną porcję jajecznicy. Przecież powiedział tylko prawdę.
— Człowieku, to twoja narzeczona! —
spróbował jeszcze raz Harry, nie dając za wygraną. Jednak kiedy minęło jeszcze
parę sekund, a jego przyjaciel zdawał się kompletnie zapomnieć o istnieniu
Harry’ego, ten pokręcił głową ze smutkiem.
— Jesteś kretynem.
To powiedziawszy, wstał i ruszył
śladem Hermiony, po drodze zastanawiając się, co wstąpiło w jego przyjaciela.
Podobnie jak jego siostra, ostatnio zachowywał się dziwnie w stosunku do
dziewczyny. Podczas gdy Ginny zdawała się ignorować starszą Gryfonkę, Ron raz
ją przytulał, by za chwilę ją odepchnąć, patrząc na nią z tajemniczą miną.
Dziwił się jedynie, że Hermiona dotychczas znosiła to bez protestów – wątpił,
by mu się to udało, tym bardziej, że zdawało się to nie mieć żadnego logicznego
wytłumaczenia. Ot, Ronowi po prostu woda sodowa uderzyła do głowy, ale Ginny?
Westchnął cicho, przyśpieszając
kroku w nadziei, że uda mu się dogonić Hermionę.
O kurczaki, co się dzieje? Nie rozumiem :c
OdpowiedzUsuńCzemu Ron i Ginny się tak zachowują? Ruda epidemia głupoty, czy co?
Dobrze, że przynajmniej Mionka ma Harry'ego.
Co Hermi planuje wobec Snape'a?
Czekam z niecierpliwością na kolejną notkę :*
Weny ;*
Ściskam ;*
e_schonheit ;*
Hejo, nominowałam cię do LBA, więcej na: http://malecmagnusalec.blogspot.com/2015/01/lba.html?m=1
OdpowiedzUsuńbuziole :*
Jak mnie ten Ron wkurza... Mam ochotę mu przywalić... jestem ciekawa, czy Hermiona w końcu dowie się jak ten Snape wrócił do żywych... Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział i mam nadzieję, że nie zawiesisz bloga, bo co ja będę czytać...
OdpowiedzUsuńU mnie trochę się zmieniło. Już nie piszę opowiadania, a miniaturki. Adres się nie zmienił. Pozdrawiam i zapraszam.
Przy okazji nominowałam Cię do LBA, szczegóły u mnie:
http://granger-malfoy-po-latach.blog.onet.pl/zapowiedz-i-liebster-blog-award/
Bardzo fajnie opowiadanie:) Historia wciąga i nie można się oderwać. Czekam na kolejne wpisy. Obserwuję i w wolnej chwili zapraszam do mnie - dopiero zaczynam, ale będzie bardziej pikantnie:)
OdpowiedzUsuńFantazyjna
mysli-bez-cenzury.blogspot.com
O nie nie nie!
OdpowiedzUsuńNie możesz opuścić bloga, jak już zaczęłam czytać (swoją drogą to cześć, jeszcze się nie znamy!) bo to nie jest fair!
Wariuje przez tego naszego Snape'a. No ale i tak czuję niedosyt...
Co tu się stało z Ronem? Ugh, nigdy go nie lubiłam... Na miejscu Hermiony juz dawno zerwałabym zaręczyny, przynajmniej z powodu iż z Malfoy'em dogaduje się lepiej....
Expecto
lamiac-stereotypy.blogspot.com
Opowiadanie jest genialne:-)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam do nowego Katalogu blogów o tematyce Dramione! Może razem uda nam się odbudować Naszą wspaniałą społeczność.
OdpowiedzUsuńhttp://katalog-dramione.blogspot.com/
O nie! Natychmiast wracaj na bloga i pisz :D Jak mogłaś mnie tak wciągnąć w swoją historię a teraz sobie iść?! Wstydź się :D Fajnie by było gdyby Hermiona kochała Draco z wzajemnością, ale Snapuś też kochałby Hermionę i robiłby wszystko żeby pogrążyć Dracona :D :D To by było zabawne! Czekam z niecierpliwością już od miesiąca, a nawet dłużej na kolejny rozdział!! Pozdrawiam - Hermiona :)
OdpowiedzUsuńhttp://niecosubiektywna.blogspot.com/
Zapraszamy do Katalogu Granger, zbierającego opowiadania, w których jednym z głównych bohaterów jest Hermiona Granger, u boku innych osób. Poza opowiadaniami z Granger w roli głównej, znajdziecie tu również wiele ciekawych konkursów, dyskusji i pomysłów, które mamy nadzieję wdrożyć najszybciej jak to tylko możliwe. Stwórzmy razem prawdziwe stowarzyszenie, rozwijajmy swoje pasje i poznawajmy nowych ludzi!
OdpowiedzUsuńkatalog-granger.blogspot.com/
Genialny, genialny blog! <3
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny rozdział :D
Laurelle
The-secrets-of-magic.blogspot.com